czwartek, 10 lutego 2011
Opowiadanie część 13.
Z samego rana miałam przyjść na badania, które miały decydujący wpływ na rozwój mojej chory. Miałam się dowiedzieć czy będę miała jakieś szanse, i jak bardzo to cholerstwo zaatakowało mój organizm. Ubrałam się szczerze, nie miałam do tego głowy, cały czas dostawałam smsy od Justina, pytał czy możemy się spotkać, pisał jak bardzo mnie kocha. To wszystko jeszcze bardziej mi utrudniało. Poszłam z mamą do szpitala i od razu położyli mnie na oddziale, miałam pobraną krew i czekałam na jej wyniki, widziałam po minie lekarza, że coś jest nie tak, lecz przy mnie powiedział że chemioterapia załatwi sprawę, ja jednak czułam, że lekarz chce mnie uspokoić. Poszłam pod drzwi jego gabinetu i podsłuchałam rozmowę mówił do mamy, że zostało mi 5 miesięcy życia, z dnia na dzień mam być słabsza. Zdziwiłam się bo ja już ledwo daje radę. Wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku, zaczęłam rozmyślać. Szczerze sama nie wiem o czym. Gdy tylko wróciłam z mamą do domu powiedziałam mojej najbliższej przyjaciółce co usłyszałam, razem płakałyśmy jak głupie, nawet sama nie pamiętam kiedy zasnęłam. Dzisiaj miałam przyjąć pierwszy raz chemioterapię, po drodze do szpitala spotkałam Justina, On się chyba domyśla , że coś jest nie tak. Jestem bledsza , chudsza . Nie trudno tego zauważyć. Siadłam na fotel i cierpliwie czekałam na to co się stanie, poczułam jak pielęgniarka wbija mi igłę z lekarstwem. Nie wyobrażacie sobie jaki to jest bój, skuliłam nogi i zaczęłam się zwijać z bólu. Teraz dochodziło do mnie jak bardzo mój organizm jest słaby, łzy leciały mi po policzkach, zaciskałam pościel pięściami, nie dałam rady. Kopałam nogami, krzyczałam, czułam jak to coś wyżera mi za równo i tego raka ale również moje zdrowe komórki, spojrzałam w lusterko, byłam taka słaba. Lekarz powiedział mojej mamie, że mój stan jest ciężki, mój organizm był tak wyniszczony, że chemioterapia osłabiła mój stan. Muszę być pod stałą kontrolą lekarza. Zdawałam sobie sprawę, że wypadną mi włosy, że UMRĘ. Przyszła do mnie moja przyjaciółką, mocno przytuliła i powiedziała, że Justin myślał że mam kogoś innego i musiała mu prawdę powiedzieć, pewnie jeszcze dzisiaj przyjdzie. Parzyłam na zegarek jego ciągle nie było, dostałam drugą dawkę chemioterapii, w czasie jej podawania Justin wszystko widział, przybiegł i mocno ścisnął mnie za rękę, szepnął że już zawsze przy mnie będzie, byłam taka zmęczona, nie dałam rady nic powiedzieć, powieki same mi opadły i zasnełam. Słyszałam tylko jak rozmawiają miedzy sobą, Justin dowiedział, sie że umieram, lekarz powiedział, że może to nadejść szybciej niż tego oczekujemy. Jutro zrobią więcej badan i będę mieć pewność. Gdy się przebudziłam Justin trzymał mnie za rękę i parzył mi prosto w oczy, tak bardzo go kocham, nie chcę żeby cierpiał i patrzył na mnie jak jestem w takim stanie, to wszystko jest za trudne...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
uwielbiam twoje opowiadanie!
OdpowiedzUsuńdziękuje, jest mi tak miło, że komuś się podoba to co pisze ;)
OdpowiedzUsuń